Korzystanie w biznesie z mądrości i lekcji płynących ze sportu ma długą tradycję i nic w tym dziwnego. Te same mechanizmy, wdrukowane w nasze zachowania przez genetykę, ale również naukę i ćwiczenia sprawiają, że osiągamy sukces w sporcie i biznesie. Nasz mózg nie rozróżnia, w jaką sferę naszego życia dane zachowanie jest aplikowane.
W tym kontekście szczególnie ciekawe jest porównanie surfera, uczepionego do niewielkiej deski, śmigającego z daleka od brzegu na dużych falach rozszalałego oceanu do roli Lidera. Lidera przeprowadzającego przez kryzys swoją firmę oraz ludzi z nim pracujących, zależnych od jego decyzji i działań. Ktoś może powiedzieć, no dobrze, ale surfowanie po falach to niewinna zabawa. Czego można się tutaj obawiać? Jeżeli mówimy o pluskaniu się 5 metrów od brzegu spokojnego Bałtyku w pobliżu Chałup lub Władysławowa, to rzeczywiście nie ma czego. Zdajmy sobie jednak sprawę z tego, czym jest duża fala? Jej wysokość to powyżej 20 stóp, czyli ponad 6,2 metra. Masa wody przekracza 400 tysięcy ton i pędzi w kierunku nie zawsze piaszczystego brzegu z prędkością 45-60 mil na godzinę. Czy naprawdę nie ma się czego obawiać? Czy to nie jest tak jak z Liderem, kiedy nadchodzi kryzys i cały świat spada mu na głowę?
Co w takim razie robią surferzy żeby przetrwać, mieć radochę z tej sytuacji i dlaczego bez obaw pakują się w miejsca, skąd inni uciekają w popłochu? I tutaj właśnie pojawiają się ciekawe wskazówki dla biznesu. Surferzy bardzo ściśle łączą 3 elementy: wiedzę, umiejętności i postawę (mindset – nastawienie umysłu). Połączenie tych 3 składowych, często zawierających się w powiedzonkach, złotych myślach, dekalogach lub zasadach prawdziwego „surfera” tworzy podstawę sukcesu. Dzięki nim łatwiej jest zapamiętać kluczowe, często ratujące zdrowie i życie wskazówki.
Na czym więc ten surfing polega? Przecież przez cały dzień surferzy ślizgają się na falach, które w gruncie rzeczy są takie same. No właśnie niekoniecznie. Rano surferzy wypływają na swoich deskach daleko w morze, pozdrawiają się między sobą i … bez końca czekają na tę jedną, jedyną, wymarzoną, najbardziej odpowiednią tego dnia falę. Nuda. Niektórzy zaczynają się opalać. Inni podsypiają na swoich deskach oszczędzając siły i czekają. Czekają bez końca ignorując małe fale i zapominając o całym otaczającym ich świecie. Z jednej strony są to ergonomiczne i pozytywne działania, ale utrata czujności już nie. Pogrążając się w bezproduktywnym lenistwie, usypiając swoją czujność, skupiając się wyłącznie na tym, co robią inni, łatwo jest przeoczyć nadejście tej jednej, jedynej i najważniejszej tego dnia fali.
Powiedzenie surferów mówi:
oraz
Czy nie tak samo jest z Liderem, który w czasie kryzysu stara się złapać każdą, nawet najmniejszą okazję do zarabiania pieniędzy przez firmę? Oby tylko przyszła jakakolwiek faktura! W takim podejściu jest ryzyko. Pojawia się chaos, tracimy poczucie kierunku. Jeśli takie działania przynoszą znikome efekty, to zespół zaczyna wątpić w sens wytężonej pracy, a Lider traci swój entuzjazm i wcześniej wypracowany autorytet.
Przy braku skupienia się, wyznaczenia jasnego kierunku i braku bezwzględnej koncentracji działań na celu nadrzędnym oraz uważnej obserwacji całego rynku, a nie tylko swoich najbliższych konkurentów, możemy przegapić przechodzącą nam koło nosa szansę na wzrost udziału w segmencie, rozpoczęcie nowego, dochodowego biznesu, czy zajęcie pojawiającej się niszy rynkowej. Możemy w ten sposób przegapić „właściwą” falę. Tutaj decydująca jest pełna koncentracja na wyznaczonym celu, choćby nie wiem co się działo wokół. Koncentracja na działaniach, na które mamy wpływ i ignorowania wszystkich pozostałych. Popatrzmy jednak na kolejne wskazówki.
oraz
Tutaj odpowiedzialność i wiedza Lidera, o co za wszelką cenę należy zadbać przeprowadzając firmę przez kryzys, stają się kluczowe.
Przede wszystkim o płynność finansową firmy. Bez tego elementu wszystkie inne działania nie mają sensu. Płynność finansowa w czasie kryzysu jest wypadkową wielu składowych. Musimy wziąć pod uwagę jak bardzo kryzys uderza w naszą branżę, naszych dostawców, odbiorców, jakie mamy koszty bieżące, które z nich i w jakiej kolejności należy eliminować, jaką i czy w ogóle mamy poduszkę finansową i jakie awaryjne sposoby finansowania, które umowy możemy wypowiedzieć, a które renegocjować i wiele innych wpływających na stan finansów firmy elementów.
To jest ważna, choć dość oczywista strategia przetrwania okresu kryzysowego. Mniej oczywistym działaniem, mylonym najczęściej z czystą empatią, jest zadbanie o zespół. To nie znaczy, że empatia nie jest w tym procesie potrzebna. Oczywiście, że jest, ale nie jako cel sam w sobie, lecz narzędzie i droga do osiągnięcia założonego celu, czyli wysokiego morale zespołu działającego ze wszystkich sił dla dobra firmy i osiągnięcia lepszej pozycji wyjściowej niż konkurencja w czasie, kiedy kryzys zacznie wygasać.
oraz
Z badań profesor Elisabeth Kubler-Ross wiemy w jaki sposób dorośli ludzie przechodzą okres traumy. Taką samą podróż przechodzą także pracownicy i ich Lider w czasie kryzysu. Będą podążać od Szoku przez Złość, Protest, Akceptację do miejsca, w którym możliwe będzie, w atmosferze zaufania i wzajemnego szacunku, planowanie i wdrażanie korzystnych dla firmy działań. Jesteśmy zespołem i przez trudne czasy przechodzimy razem dokładając swoją wiedzę i wytężoną pracę dla wspólnego dobra. Razem widzimy więcej, mamy więcej pomysłów i szybciej możemy je wcielić w życie. Liderzy soliści mają mniejszą szansę na bezpieczne przeprowadzenie firmy przez kryzys i odniesienie sukcesu rynkowego tuż po nim. Stąd, tak ważne jest, aby Lider jako pierwszy dotarł do fazy Akceptacji i umiejętnie doprowadził tam członków własnego zespołu.
Cała masa zaleceń i zasad surferów dotyka spraw związanych ze zdobywaniem wiedzy i umiejętności, które przydadzą się lub nawet tylko mogą się potencjalnie przydać w akwenie. Pytanie „dlaczego są one ważne” jest w tym wypadku nie na miejscu. To przecież oczywiste. Popatrzmy teraz na Lidera i jego zespół oraz typowe działania firm, którym przecież zależy na większej konkurencyjności pracowników, ich fachowości i wysokim morale swojego zespołu. To dzięki nim i ich rękami firmy będą walczyć o jak najlepszą pozycję w branży. To dzięki nim i z ich pomocą planują przejąć „kontrolę nad światem”. Spójrzmy teraz na branżę rozwojową.
Rynek dostępu do wiedzy w okresie kryzysu jest w XXI wieku nieograniczony, tak jak możliwości negocjacji cen i warunków działań prorozwojowych. Dochodzi do tego fakt, że uznane instytucje, takie jak uniwersytet MIT, UDEMY (platforma do nauki on-line), czy inne platformy e-learningowe dają możliwość korzystania ze swoich zasobów bezpłatnie lub na ekstremalnie korzystnych warunkach. Dostęp do wszystkich trenerów tego świata jest na wyciągnięcie ręki. I co? I nic. Działania rozwijające potencjał pracowników są pierwszymi, które zostają zawieszone do odwołania. Do czasu, aż ruszy rynek i trzeba będzie efektywnie wykorzystywać każdy dostępny dzień i pracę każdego pracownika. Do czasu rozpoczęcia wyścigu z konkurentami o ograniczone zasoby rynku. To olbrzymi błąd firm, które planują zwiększenie swojego udziału rynkowego tuż po kryzysie.
Kiedy nadejdzie fala nie będzie czasu na naukę. Zanim nadejdzie fala surfer musi, ile tylko sił w rękach, płynąć w kierunku plaży. Musi wiedzieć, gdzie fala się załamie. Musi wiedzieć w którą stronę ma ustawić deskę, gdzie patrzeć i co obserwować. Nie będzie już czasu na naukę, jak wskoczyć na deskę. Trzeba to zrobić szybko, sprawnie i w odpowiednim momencie.
To pamięć mięśniowa musi kierować ciałem. Umysł będzie pracował na wysokich obrotach analizując tysiące drobnych elementów, które poskładają się na strategię ataku fali. To już nie jest czas na planowanie, ale dynamiczną realizację wcześniej uzgodnionych zamierzeń. Nikt nie chce czekać na drugą falę. Nie ma na to czasu, chęci ani energii. Musi stać się tu i teraz. To musi być perfekcyjne. Być idealnie zgrane z dynamiką fali. I choćby okres oczekiwania był długi, choćby zwątpienie nas dopadało, a rekiny krążyły w pobliżu, każdy surfer wie na pewno, że fala jest szansą, że przygotowani popłyną jak nigdy wcześniej, że nieprzygotowani konkurenci będą walczyć o swoje życie, że fala przybędzie także dla nas, bo …
Zawsze!
*Pomysł i porównanie surfera do lidera zaczerpnięte od Wojtka Herry.