Szkoleniami i doradztwem zająłem się już wcześniej, równolegle z pracą etatową. Dostałem propozycję poprowadzenia szkolenia, to było zaskoczenie. Ale ja nie przechodzę koło takich sytuacji obojętnie. Czyli postąpiłem zgodnie ze słowami Richarda Bransona „Jak trafia Ci się ciekawa propozycja, najpierw ją zaakceptuj a potem myśl, jak ją zrealizować”. Za dużo okazji umyka nam w życiu. Staram się im na to nie pozwolić i zachęcam wszystkich do tego, zachęcam do eksperymentowania.
To dobre pytanie. Wszyscy nazywają je „miękkimi” a ja jestem przekonany, że to mocno niedoceniony obszar. Dobre przygotowanie merytoryczne w obszarach „twardych” pozwala być doskonałym specjalistą, ale żeby być skutecznym szefem, trzeba dużo więcej. Trzeba mieć szeroki narzędziownik w obszarach przywództwa, motywowania, komunikacji, inteligencji emocjonalnej i podobnych, czyli tych zwanych „miękkimi”. Nazywajmy je jak chcemy, ale tam potrzebujemy twardych narzędzi.
Na pewno jest to uogólnienie. Faktem jest, że część inżynierów ucieka od tych obszarów, unika ich rozwijania u siebie, bo ich nie doceniają, nie rozumieją. Znam jednak wielu takich, a jednego spotykam zawsze patrząc w lustro, którzy poznali i docenili skuteczność tych narzędzi. Zauważyli, że to nie jest „czary mary”. Można zidentyfikować algorytmy zachowań, opisać związki przyczynowo-skutkowe. Dostrzegli, że można je stosować nadal stojąc twardo nogami na ziemi. Ja lubię ich prowadzić w ten obszar, uwielbiam ich zaskakiwać. Nawet jeśli mają duże doświadczenie szefowskie, przyjmuję wyzwanie.
Zawsze byłem niepokorny. Naturalnie przychodzi mi popełnianie błędów, a to one mnie uczyły. Ale tylko te błędy, z których wyciągamy wnioski a potem patrzymy w przyszłość. Jak chciałem, żeby coś działało sprawniej to szukałem opcji, pytałem, testowałem rozwiązania. Potykałem się, hmmm nadal się potykam. Czasem boli, więc się uczę. Chcę jednak tu oddać zasługi wielu osobom, które spotkałem na swojej drodze zawodowej i nie tylko. Tym, którzy byli dobrymi wzorcami i tym, którzy byli przestrogą. Proszę pamiętajmy, że od każdego, kogo spotkamy możemy się czegoś nauczyć, tylko trzeba to dostrzec.
Z punktu widzenia managera wiedzę mają mieć ludzie. Szef nie ma być najmądrzejszy, wystarczy móc nawiązać dialog merytoryczny. Łatwo jest wtedy docenić współpracownika mówiąc „Twój pomysł jest lepszy od mojego”. BUM! Szef ma potrafić dobierać ludzi, motywować kierunkowo, inspirować, kierować, budować zespół. Ma być szefem a nie specjalistą. Tego mnie nauczyło życie.
To jest sytuacja, która doskonale odkrywa prawdziwe intencje kumpli. Prawdziwy kolega nie będzie nam przeszkadzał, tylko pomoże. Ci, którzy próbują grać wspólną znajomością, to tylko przebierańcy. Wybacz bezkompromisowe stwierdzenie. Kluczem wtedy jest odkrycie sytuacji i umiejętne postawienie granicy. Da się to zrobić. Tu szczegółowe rozwiązania wprowadzamy do naszego narzędziownika na szkoleniach.
Zdecydowanie tak. Jeden z pierwszych szefów w mojej historii powiedział, że on lubi zatrudniać ludzi po Politechnice. Zapytałem, dlaczego? Odpowiedział: „Bo Wy macie taki analityczny sposób myślenia i jesteście tacy konkretni.” Dokładnie tak jest na moich szkoleniach, niezależnie od tematu w każdej dyskusji za znakiem równa się musi stać konkret, czasem nawet algorytm zachowań. Nie, nie, nie tworzymy sztywnych schematów, są obszary elastyczności, są opcje działania, jest miejsce na indywidualność. Uczestnicy wychodzą jednak zawsze z nowymi narzędziami. Nie proszę ich, żeby pewne rzeczy robili inaczej po szkoleniu tylko dlatego, że Michał coś powiedział. Proszę, żeby przetestowali to, co wypracowaliśmy i wybrali te narzędzia, które im przypasują.
Chcą mięsa? To zapraszam na szkolenie dla drapieżników. Takich lubię, tacy wychodzą najbardziej zadowoleni. I niech będą niepokorni, niech się nie zgadzają, niech protestują, niech zrobią roast wszystkiego o czym będziemy mówili. Już się nie mogę ich doczekać.
Nic bym im nie powiedział. Po prostu zapytałbym ich, jak alokują swój czas. Czy robią rzeczy szefowskie, czy może są jak trener sportowy, który wbiegł na boisko, żeby pomóc swoim zawodnikom. Szef ma nie być zmęczony, szef ma mieć czas na rzeczy szefowskie i rozwój. Wybacz ponowną bezkompromisowość, rozmawialiśmy, że nawet w „miękkich” tematach nie ma miękkiej gry. Kropka.
Jest wiele dobrych książek, ale ponieważ dla mnie praktyka jest ważniejsza od teorii, na pierwszym miejscu stawiam biografie ludzi sukcesu. Chociaż wielu z nich nie napisało i pewno nie napisze książek, to wszyscy mamy takich obok siebie. Uczmy się od każdego kogo spotykamy, miejmy oczy i umysły otwarte. Powtarzam to wiele razy, ale za każdym razem coraz bardziej w to wierzę. Na warsztatach korzystamy też z fragmentów filmów fabularnych, bo te szkoleniowe są z natury nudne. Zachęcam, żeby tam też szukać inspiracji i wzorców. Wiedza jest wszędzie a po mapę i drogowskazy zapraszam na szkolnie. Dajcie się zaskoczyć!
Dziękuję.
Ekspresowa sztuka zarządzania 2, czyli więcej praktyki. Intensywny warsztat coachingowy